„W TATRZAŃSKIM TEATRZE”
„W TATRZAŃSKIM TEATRZE”
Tytuł: WITAJCIE KOCHANE GÓRY
Scenariusz i reżyseria: Matka Natura
Sztuka w VI aktach
Akt I – Wodogrzmoty Mickiewicza
Akt II – Wielka Siklawa
Akt III – Dolina Pięciu Stawów Polskich
Akt IV – Szpiglasowa Przełęcz – 2114 m n.p.m.
Akt V – Szpiglasowy Wierch – 2172 m n.p.m.
Akt VI – Morskie Oko
Scenografia: Tatrzański Park Narodowy
Aktorzy: Szczyty, doliny, przełęcze. Stawy, potoki, wodospady
Oprawa muzyczna oraz efekty specjalne: Śpiew ptaków, szum potoków, burza, grad, wiatr
oraz słońce
Jesteśmy szczęściarzami, ponieważ kolejny raz udało nam się zawitać w Tatry Wysokie. Tym razem z Olą i Mieciem zaplanowaliśmy następną wspinaczkową wędrówkę na Gruby Wierch – obecna nazwa Szpiglasowy Wierch 2172 m n.p.m. pochodzi od sąsiadującej z nim Szpiglasowej Przełęczy i została wprowadzona przez Witolda Henryka Paryskiego w 1951 roku. W dawnych czasach na Przełęczy Szpiglasowej znajdowały się złoża antymonitu – minerału, który w języku niemieckim pisze się „Speβglas”.
Z pozytywnym nastawieniem – prognozy pogody sprawdzane poprzedniego dnia były optymistyczne, wczesnym rankiem wyruszaliśmy do Zakopanego. Po przyjeździe do Palenicy Białczańskiej zadbaliśmy o nasze siły czyli zjedliśmy poranne śniadanko przy pierwszych, niewinnych jeszcze promykach słoneczka.
Pełni optymizmu z uśmiechem na twarzach rozpoczęliśmy nasz wspólny „rekonesans” po tatrzańskich atrakcjach. Porównać to można do długo oczekiwanego spektaklu teatralnego. Widz siada i niecierpliwie czeka na odsłonę kurtyny – w jednej sekundzie przenosi się w inny wymiar rzeczywistości i być może nawet w inną czasoprzestrzeń. Swoimi wszystkimi zmysłami chłonie magiczną atmosferę tego miejsca.
28 lipca 2013 roku to my byliśmy widzami w Tatrzańskim Teatrze. Mieliśmy okazję brać udział w spektaklu napisanym przez „Matkę Naturę” pod tytułem zapożyczonym z wiersza Jana Kasprowicza „Witajcie kochane góry”. Stawiając kroki na pierwszych metrach naszej trasy w jednej chwili przenieśliśmy się na deski Tatrzańskiego Teatru.
W akcie I przemierzyliśmy trasę od Palenicy Białczańskiej do Wodogrzmotów Mickiewicza – ...”wodospadu, który w środku lata niemal wysycha, za to podczas topnienia śniegów w kwietniu i maju, zamienia się w ryczącego potwora”...[1] Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą dwugodzinną wędrówkę zanurzając się w las do Doliny Roztoki.
Wielka Siklawa to II akt naszego spektaklu. Idąc wąskim, kamienistym chodnikiem przed nami wyłoniła się olbrzymia skała z której wypływały dwa około 70 metrowe bliźniacze wodospady na Potoku Roztoka. Wpatrując się w ten nieprzeciętny cud natury momentami mogliśmy zauważyć co chwilę pojawiające się na tle ściany tęcze. Złote słońce, lekki wietrzyk, odpryski kropel wody – to wszystko przyczyniło się do gry kolorów i cieni jaką mogliśmy podziwiać. Stąd również mogliśmy w całej okazałości ujrzeć Dolinę Roztoki, Wołoszyn, Przełęcz Zawrat, Kozi Wierch.
Dolina Pięciu Stawów Polskich to III akt do którego przeniosła nas dziesięciominutowa wędrówka. Na plan pierwszy wysunął się Wielki Staw o powierzchni 34 ha i głębokości 79 m – drugi co do wielkości w Tarach. Leniwie, powolnym krokiem obchodziliśmy kolejne stawy otoczone kosodrzewiną. Błękit nieba i lazur wody prawie się stykały. Otoczeni wysokimi górami, skałami, głazami dotarliśmy do najwyżej położonego Schroniska Górskiego PTTK w Polsce – 1670 m n.p.m. Tu postanowiliśmy dłużej odpocząć. Stąd podziwialiśmy piękno – cud natury, który chłonęliśmy naszym wzrokiem. Prawdą jest, że żadna fotografia, film nie odda autentyzmu tego miejsca, tego widoku.
Aby przenieść się do aktu IV musieliśmy zebrać w sobie wszystkie siły i dotrzeć na Szpiglasową Przełęcz. Oczywiście przez cały czas naszej wspinaczki towarzyszyły nam tatrzańskie krajobrazy. Przy podejściu uważaliśmy na kamienie wyjeżdżające spod stóp. Tuż pod Przełęczą dotarliśmy do skalnej ściany, którą musieliśmy pokonać wspomagając się łańcuchami. Po pokonaniu pierwszego łańcuchowego metra lęk pomalutku oddalał się aczkolwiek w dalszym ciągu byliśmy ostrożni i czujni. Trud i wysiłek włożony w to podejście opłacił się stukrotnie. Tu na Przełęczy Szpiglasowej odsłoniło się to wszystko czego nie mogliśmy zobaczyć na dole.
Szpiglasowy Wierch to w zasadzie punkt kulminacyjny naszego spektaklu. Dotarliśmy do niego w przeciągu piętnastu minut. Szczęśliwi, że tym razem aura nam dopisała i mogliśmy podziwiać ze szczytu Dolinę Pięciu Stawów Polskich, taflę Morskiego Oka, Czarnego Stawu, Rysy, Mięguszowieckie Szczyty, Mnicha, Kozi Wierch, Buczynowe Turnie i Wołoszyn. Schodząc z wierzchołka jeszcze nie przeczuwaliśmy co może nastąpić w akcie VI , który okazał się aktem pełnym napięcia i grozy.
Około godziny 13.00 rozpoczęliśmy schodzenie do Morskiego Oka. W ułamku sekundy nastąpiło gwałtowne załamanie pogody. Po jednej kropli deszczu nagle spadło na nas gradowisko. Deszcz, grad, wiatr to główni towarzysze naszego zejścia. Do tego grona w szybkim tempie dołączyła siostra burza, która praktycznie na całym odcinku naszego zejścia do Morskiego Oka nie dawała za wygraną. Myślę, że nie trzeba opisywać tego co czuliśmy i przeżyliśmy w danej sytuacji. Spięci i wystraszeni szczęśliwie dotarliśmy na dół. I gdyby nie przemoknięci turyści schodzący z różnych szlaków nikt by nie przypuszczał co nas spotkało w drodze powrotnej.
Spektakl dobiegł końca. Z powrotem słoneczko pojawiło się na niebie a wiatr rozgonił czarne chmury. Pomalutku oddalaliśmy się od Morskiego Oka w kierunku Palenicy Białczańskiej skąd udaliśmy się do domu, do naszych codziennych rodzinnych i zawodowych obowiązków. Do naszego życia, które jakże podobne jest do teatru.
...”Życie to teatr, gdzie los włada każdym aktem
Gdzie kwestie czasem kończy śmierć
Gdzie błazen kocha i drwi
Życie to teatr, gdzie puentę pisze czas
Gdzie sen się miesza z jawą
Gdzie wciąż się czeka braw”...
„Życie to teatr”
Zbigniew Działa
Anna H. Harlender
Zdjęcia: Mieciu Kosiec
[1] Mieczysław Tarczyński Ceperski Przewodnik po Tatrach polskich i słowackich. Wyd. EJ! – Kalisz 2010 r.